Strona 2 z 3

Re: Albert Sosnowski vs Vitali Klitschko !!

PostWysłany: 28 Maj 2010, o 15:24
przez Dementor
Albert Sosnowski lżejszy od Witalija Kliczki

obrazek
Kliknij obrazek, aby powiększyć

Albert Sosnowski okazał się lżejszy o nieco ponad 10 kg od Witalija Kliczki podczas oficjalnego ważenia przed jutrzejszą walką o tytuł mistrza świata WBC kategorii ciężkiej.

- Myślałem, że będę ważył trochę więcej, bo ostatni tydzień był lżejszy. Utrzymanie 102 kg oznacza, że jest szybkość i dynamika, a właśnie one będą kluczem do zwycięstwa - powiedział Sosnowski po oficjalnej ceremonii ważenia, która odbyła się w centrum handlowym w Essen. Przed wcześniejszym pojedynkiem - o mistrzostwo Europy z Włochem Paolo Vidozem - ważył 103,8 kg.

- Z niecierpliwością czekam na sobotni wieczór. Nie boję się walki z Kliczką, podejmę ryzyko, nie przyjechałem do Niemiec jedynie żeby przetrwać, chcę wygrać. Polska siła - wykrzyknął polski pretendent i na znak swej dominacji w geście triumfu uniósł wysoko rękę.

Pojedynek broniącego tytułu Kliczki z Sosnowskim rozpocznie się w sobotę ok. godz. 23. Gala reklamowana jest jako "Pięści ze stali". Pięściarze rywalizować będą w rękawicach marki Grant. - Wybraliśmy czerwone, w rozmiarze XL. Kliczko ma złote, sprawdzaliśmy je, są takie same jak nasze - twierdził szkoleniowiec Sosnowskiego Fiodor Łapin.

Wybór centrum handlowego, w którym zapach pieczywa i wędliny mieszał się z bardziej drażliwym ze świeżych, acz mrożonych ryb (niedaleko dalej były oczywiście także butiki z odzieżą, butami czy złotem i srebrem), a przez które przewijają się codziennie tysiące ludzi, na miejsce ważenia nie był przypadkowy. Organizatorzy liczą, że zachęcą publiczność i sprzedadzą jeszcze sporo biletów, które są jeszcze w kasach. To dlatego w Essen przygotowali wspaniałe widowisko, ze efektowną oprawą muzyczną, uświetnione obecnością znanego amerykańskiego anonsera Michaela Buffera.

Ważenie Kliczki i Sosnowskiego obserwowało kilkaset ludzi, czasem nieświadomych nawet rangi wydarzenia. Barierki na pięciu poziomach galerii były oblepione ludźmi, zresztą w różnym wieku, od rodziców z dziećmi, po babcie w wieku 70 lat. Większość uwieczniła obecność bokserów w telefonach komórkowych, aparatach fotograficznych i kamerach.

Pięściarze i ich ludzie z teamów zjeżdżali na najniższą kondygnację po ruchomych schodach. Jako pierwszy na wadze stanął Sosnowski. Zaraz za nim, przy niesamowitej wrzawie, aplauzie, piskach, pojawił się Witalij, a wraz z nim m.in. jego młodszy brat Władimir. Niemieccy fani są rozkochani w ukraińskich braciach, uwielbiają ich oglądać w ringu i z nimi rozmawiać, czemu dali wyraz podczas piątkowej ceremonii.

W sobotę Sosnowski będzie wypoczywał i koncentrował się przed walkę. - Trochę pospacerujemy, porozmawiamy w gronie przyjaciół. Na pewno to będzie spokojny dzień, bo chodzi o wyciszenie - dodał Łapin.

Cicho nie będzie na Veltins Arenie, nawet jeśli wbrew zapowiedziom, na trybunach nie pojawi się 50 czy 60 tysięcy kibiców. Żaden z polskich bokserów nie walczył wcześniej przed 40-tysięczną widownią, żaden też nie był zawodowym mistrzem świata wagi ciężkiej. To wszystko przed 31-letnim Sosnowskim, spokojnym chłopakiem z warszawskich Bielan. Ale przeszkodę ma ze stali - jest nim faworyzowany "Doktor Żelazna Pięść" - Witalij Kliczko.

Źródła: ringpolska.pl, PAP

Re: Albert Sosnowski vs Vitali Klitschko !!

PostWysłany: 29 Maj 2010, o 13:22
przez Dementor
"Nie mam pojęcia, z czego wynika niechęć do Sosnowskiego"

obrazek
Kliknij obrazek, aby powiększyć

Źródła: Przegląd Sportowy, Magazyn Sportowy

– Nie mam pojęcia, z czego wynika, ta niechęć do Alberta. Inteligentny, wygadany, fajnie mówi po polsku. Facet na poziomie. Kino, teatr, obcy język. Walka z Witalijem Kliczką nic nie zmieniła. Za granicą jest ceniony i lubiany, w Polsce nikt się nim nie interesuje. Działamy więc za granicą – mówi Krzysztof Zbarski, agent Alberta "Dragona" Sosnowskiego.

To brzmi jak spiskowa teoria dziejów, ale fakty jej nie obalają. Sosnowski jako drugi Polak po Andrzeju Gołocie stanie do walki o zawodowe mistrzostwo świata wagi ciężkiej. Może zostać czwartym po Dariuszu Michalczewskim, Tomaszu Adamku i Krzysztofie Włodarczyku polskim mistrzem jednej z najbardziej prestiżowych federacji. Jednak kibice w kraju niewiele o nim wiedzą. Jego walka z Kliczką miała się w ogóle nie pojawić w polskiej telewizji (w ostatniej chwili prawa wykupił kodowany Canal+). Z czego to wynika?

– To nie do mnie pytanie. Może chodzi o jakiś konflikt między mediami a moim menedżerem – zastanawia się Sosnowski. Ma nad czym się zastanawiać, bo robił wiele, by było o nim głośno.

Drugi Gołota

Na początku wydawało się, że z popularnością Sosnowskiego nie będzie problemu. Kiedy w 1998 roku zaczynał zawodową karierę, swoją trzecią walkę stoczył we Wrocławiu na historycznej, do tej pory rekordowej pod względem oglądalności gali boksu zorganizowanej przez Polsat. To był wielki powrót do kraju Andrzeja Gołoty (już po walkach z Bowe'em i Lewisem), który bił się z Timem Whiterspoonem, a 19-letni Albert był jedynym obok głównego bohatera Polakiem. Wówczas okrzyknięty został następcą słynnego Andrew, a "Bravo Sport" zorganizowało mu plebiscyt na pseudonim. Od tamtej pory jest "Dragonem". – Myślałem, że będzie to tymczasowe pseudo. Ale koledzy z klasy zawiązali fan klub o nazwie "Dragon '98", przez 4 czy 5 lat wspierali mnie w miarę możliwości na wszystkich walkach, dlatego zostałem przy tym przydomku – wyjaśnia.

Potem korzystał z każdej okazji, aby zaistnieć w mediach. Rozumiał zależność między popularnością, zainteresowaniem telewizji a zarobkami w ringu. Ostatnio, poza komentowaniem walk bokserskich i MMA, pokazuje się głównie w turniejach pokerowych. Zawdzięcza to Agnieszce Rylik, koleżance z teamu Polish Boxing Promotions, wielokrotnej mistrzyni świata i Europy w boksie i kick-boxingu. – Spędzaliśmy razem dużo czasu na zgrupowaniach i wiedziałam, że Albert lubi grać w karty. Raz wzięłam udział w organizowanym w Londynie turnieju Sport Stars Challenge w gronie komentatorów, poszło mi dobrze, więc kiedy w następnej edycji miała zagrać grupa bokserów, zaproponowałam udział Albertowi – opowiada Rylik.

– Pojechałem do Anglii i zająłem drugie miejsce, niewiele brakowało, a awansowałbym do ścisłego finału z udziałem gwiazd z różnych dyscyplin – mówi Sosnowski, który nie ukrywa, że połknął pokerowego bakcyla. Nawet na dwa tygodnie przed walką życia grał w warszawskim Hiltonie. – Czasem gram też ze znajomymi. Nie na duże pieniądze, pula wynosi po 100 złotych. Wiem, że łatwo przekroczyć tę granicę z hazardem, ale ja akurat nie mam takich ciągotek. Chodzi tylko o miłe spędzenie czasu, fajne hobby.

Jak gra? – Dobrze. Teraz. Kiedyś nie mógł się nie uśmiechnąć, jak dostał dobrą kartę, mówił mi: "Agnieszka, nie boksuj, tylko graj". Dziś potrafi zaskoczyć. Czasem się asekuruje, czasem atakuje. Jest nieprzewidywalny – ocenia Rylik. – W ogóle większość ludzi pamięta go takim, jakim był 10 lat temu. Wtedy to był chłopak, i jak to chłopak, czasem trochę się rozpraszał, co przeszkadzało mu w treningu. Teraz stał się mężczyzną, który wie, czego chce.

Kamera go lubi

Także Rylik zawdzięcza udział w programie "Kuchnia boksu", emitowanym dwa lata temu w TVN Turbo. – Występowaliśmy w roli ekspertów, uczyliśmy techniki bokserskiej celebrytów, aktorów serialowych. Pamiętam m.in. Pawła Deląga. Toczyliśmy z nimi sparingi. Chcieliśmy pokazać, że boks to nie bicie po mordach, że może kształtować charakter, służyć utrzymaniu w ryzach wagi – wspomina Sosnowski.

Na takich koleżeńsko-towarzyskich układach opiera się większość marketingowo-PR-owej strony działalności Sosnowskiego. Nie inaczej było z występem w teledysku raperów Sokoła i Pono. – To moi dobrzy przyjaciele. Mieli pomysł, żeby były w nim znane osoby, a ja jestem w miarę znany. To była fajna zabawa i lekka promocja dla mnie – opowiada Sosnowski.

– Nie mamy polskich sponsorów poza przyjaciółmi, bardziej mecenasami sportu, którym spodobała się osoba Alberta i chcieli uczestniczyć w jego karierze – potwierdza Zbarski. – Sponsorów zdobywamy za granicą. Ostatnio nawet firmę ubezpieczeniową Asstel należącą do olbrzymiej grupy Gothaer, wiele razy większej od PZU. W Niemczech reprezentuje nas duża agencja PR, piszą o Albercie gazety o milionowych nakładach. Nawet w Anglii jest większe zainteresowanie walką z Kliczką niż w Polsce.

Sosnowski nie kryje, że liczy na to, iż dzięki pojedynkowi z Ukraińcem sytuacja ulegnie zmianie. – Ta walka otwiera mi drogę. Kamera mnie lubi. Na razie jestem znany jako bokser, ale chciałbym zaistnieć także jako celebryta. Pokazać się w telewizji nie tylko poprzez sport.

Próbował już tego. W marcu 2008 roku wziął udział w programie Big Brother VIP, pokazywanym przez stację TV4.

– To był spontan. Walki różnie wyglądały, nie zawsze były, czasami brakowało pieniędzy, a boks to moje jedyne źródło utrzymania. Skorzystałem więc z propozycji. Takie programy oglądają różni ludzie, nie tylko kibice. Był jeden warunek: jeśli trafi się walka, to wychodzę z programu. I akurat się przydarzyła – opowiada Sosnowski, który w domu Wielkiego Brata spędził tylko dwa tygodnie. Wraz z nim byli m.in. Jarosław Jakimowicz, Sasha Strunin, Marcin Najman czy bohaterowie programów reality show: Gulczas i Jola Rutowicz. – Część z nich to tacy celebryci w cudzysłowie. Ogólnie byli w porzo, zwłaszcza chłopaki. Oczywiście była pewna presja kamer. Ale przeżyłem też niezapomnianą imprezkę na moje 29. urodziny. Sasha jak Marilyn Monroe zaśpiewała mi sto lat. Atmosferę psuła tylko Rutowicz, ale nie chciałem się z nią sprzeczać na oczach wszystkich.

Taki dobry człowiek

– Dobrze się rozumieliśmy. To bardzo charakterny chłopak. Do dziś pozostajemy w kontakcie – chwali Alberta Jakimowicz i nie jest odosobniony w tej ocenie.

– On jest starej daty, jeśli chodzi o wartości. Dane słowo u niego jest nieodwołalne. I nieważne, czy chodzi o drobne sprawy, czy duże pieniądze – zdradza Zbarski. – To bardzo zrównoważony, spokojny, sympatyczny i przyjacielsko nastawiony do ludzi człowiek. Nie pracujemy w relacjach biznesowych, jesteśmy dobrymi kolegami. I jeszcze jedno. Jak ktoś nawalił, to nie ma "spychologii" na osoby trzecie.

Złego słowa nie powie o Sosnowskim także jego trener Jacek Dąbrowski, choć przed najważniejszą walką stracił zajęcie. Zbarski nazywał go wcześniej dobrym duchem teamu, twierdził, że zatrudnienie Fiodora Łapina do przygotowań przed pojedynkiem z Kliczką to tylko wzmocnienie ekipy, ale ostatecznie okazało się, że nie ma w niej miejsca dla Dąbrowskiego. – Cóż, Albert boksuje z mistrzem. Łapina nie znam, ale to dobry trener, może więc to nie jest najgorszy pomysł. Nie rozstaliśmy się w niezgodzie, myślę, że będziemy nadal współpracowali. Trenowanie "Dragona" to przyjemność – mówi trener i dodaje: – Jak ktoś spojrzy na niego, to nawet nie przypuszcza, że to taki dobry człowiek.

– Zawsze mnie lubiano, bo byłem uczciwy i nie woziłem się z sukcesami. Nauczony reguł, trzymałem się ich. Poszanowanie własnego słowa, na tym to bazowało – mówi Sosnowski. Wychowywał się na warszawskim Żoliborzu, na Bielanach. Miał wielu kolegów, jednak zaznacza, że najważniejsze zasady wpoili mu rodzice i brat.

To właśnie dzięki starszemu o siedem lat bratu dziś jest bokserem. Przez pierwsze cztery lata podstawówki grał w piłkę w Hutniku, przeważnie jako wysunięty obrońca. Brat trenował zapasy w AZS AWF oraz kick-boxing i nie mógł znieść tego, że Albert gra w piłkę. – Ciągle mi powtarzał, że piłkarze to lamusy, płaczki i bawidamki. Farbowane włosy i tak dalej. Zrezygnowałem, wymusił to na mnie – śmieje się Sosnowski, który niedługo potem został wicemistrzem Warszawy w... szermierce. – Początkowo myślałem, że w liceum ekonomicznym będę w klasie lekkoatletycznej, ale okazało się, że trenujemy szablę. Potem się cieszyłem, bo to najfajniejsza broń, bardzo polska – mówi.

Najważniejszy był jednak kick-boxing. Od 15. roku życia. – Zdecydowała chęć sprawdzenia się. Spodobało mi się to – mówi. Sukcesy przyszły niemal od razu. – Od początku nigdy nie byłem na gorszej pozycji niż druga. Miałem bardzo dobre papiery do tego sportu.

Może tak twierdzić, bo w 1996 roku został na Węgrzech mistrzem Europy w swojej kategorii wiekowej. Na zmianę dyscypliny namówił go Zbarski. Znali się już dwa czy trzy lata z kick-boxingu. – On był wyczynowcem, a ja trenowałem rekreacyjnie i trochę sponsorowałem naszą sekcję. Chyba nigdy nawet nie sparowaliśmy. Najpierw on był młodym chłopcem, a ja byłem dla niego za stary i za silny. Potem to on był dla mnie za dobry – wspomina Zbarski.

Sosnowski przyjął jego propozycję i w lipcu 1998 roku zadebiutował na profesjonalnym ringu. W Danii pokonał Czecha Jana Drobenę. Dwa i pół miesiąca później była gala Gołoty i prasowe teksty o "nowym Gołocie". Choć wtedy jeszcze nikt nie wiedział, że nieopierzony 19-latek rzeczywiście będzie drugim Polakiem, który stanie do walki o mistrzostwo świata wagi ciężkiej.

To nie było wyreżyserowane

Krążą plotki, że walczył nie tylko w ringu, ale także w tzw. kibicowskich ustawkach. Bokser jednak dystansuje się od tych pogłosek. – Nigdy nie miałem potrzeby, aby sprawdzać się w ten sposób. Jakieś poszukiwanie przygód, chwalenie się umiejętnościami to nie w moim stylu. Jestem indywidualistą. Nie chciałem zbyt aktywnie uczestniczyć w życiu kibicowskim. Mogło mnie to za dużo kosztować – mówi Albert.

Ale temu, że jest kibicem, nie zaprzecza. – Legia jest klubem numer jeden w moim sercu. Zacząłem chodzić na mecze dzięki kolegom. Stare, naprawdę fajne czasy. Kilka razy byłem też na wyjazdach – przyznaje.

Teraz Sosnowski skoncentrował się tylko na boksie. – Wyłączyłem się z życia towarzyskiego. Obracam się w zamkniętym gronie – najbliższa rodzina i koledzy z sali treningowej. I narzeczona – tłumaczy pięściarz. – Moja ukochana ma na imię Magdalena, znamy się osiem miesięcy. Jest młodsza o siedem lat, pełna temperamentu. Studiuje. Jest higienistką, może w przyszłości zostanie lekarką. Oficjalnie jeszcze się nie oświadczyłem, ale mieszkamy razem i chcemy stworzyć rodzinę. Uznałem, że już czas.

Po kwietniowej katastrofie prezydenckiego samolotu prasę obiegły jego zdjęcia sprzed pałacu prezydenckiego. Zapalał znicz i patrzył w obiektyw aparatu. – To nie było wyreżyserowane. Pod pałacem było mnóstwo dziennikarzy i fotoreporterów, robili zdjęcia wszystkim znanym osobom – zarzeka się Zbarski.

Ta część natury Sosnowskiego, która odpowiada za wrażliwość, może być według Jakimowicza piętą achillesową boksera. – Powinien być bardziej agresywny. Boks wymaga, żeby mieć w sobie instynkt mordercy. Albert tego nie ma, tak jak nie ma go Nastula, który w walkach MMA nie umiał zabijać swoich rywali – twierdzi aktor.

Zdzieranie łatki

Jedno czego na pewno chciałby się pozbyć Sosnowski, to łatka pięściarza drugiej kategorii, obijającego kelnerów.

– Może wzięło się to też stąd, że dawniej, kiedy walki Alberta pokazywała Wizja TV, nie miał on zbyt wymagających rywali. Ale tak się robi boks. Kliczkowie na tym etapie kariery też tak robili – wyjaśnia Zbarski.

Nie zdarło z niego tej łatki zdobycie pasa mistrza świata organizacji WBF (rzeczywiście mało znaczącej) czy znokautowanie pogromcy Mike'a Tysona Danny'ego Williamsa (rzeczywiście wtedy już wiekowego). Nic nie zmieniło też wywalczenie tytułu mistrza Europy EBU, który kiedyś należał do Kliczki. Sosnowski zdobył go w grudniu w Londynie, pokonując Paolo Vidoza. – W czasie tej walki o mało nie urodziłam – śmieje się Rylik, dziś mama 3-miesięcznej Marysi. – Boli mnie, że Albert jest niedoceniany. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje. Może dlatego, że jest z Warszawy. O Salecie pisało się różnie, że dupa, nie bokser, ale kiedy zdobył mistrzostwo Europy, było o tym głośno.

Mając pas EBU, Sosnowski myślał, że stał się partnerem dla Tomasza Adamka. Miał nadzieję, że wreszcie powalczy za dobre pieniądze przed milionową widownią. Walka "Górala" z Gołotą obydwu bokserom przyniosła przecież kilkaset tysięcy dolarów i odbiła się szerokim echem w mediach. Ale pomylił się. – Już wcześniej złożyliśmy uczciwą propozycję, deklarowaliśmy, że możemy walczyć i w Polsce, i w USA, jednak Adamek gdzieś w mediach zdeprecjonował Alberta. Przyjęliśmy ten policzek. Ponowiliśmy propozycję po zdobyciu pasa EBU, odpowiedź brzmiała: "Nie interesuje mnie to". A ja pytam: W czym Sosnowski był gorszy od Estrady? – denerwuje się Zbarski.

Sosnowski przygotowywał się więc do obrony tytułu, ale o tej walce zrobiło się głośno dopiero wtedy, gdy została odwołana po propozycji od Kliczków. – Było mi trochę smutno, bo obronę miałem z mistrzem olimpijskim z Sydney, Audleyem Harrisonem – skarży się Sosnowski. Nietrudno będzie mu się jednak pocieszyć. Propozycja Kliczki sprawia, że zarobi ogromne pieniądze. Niemiecka prasa pisała nawet o milionie dolarów, ale prawdopodobnie jest to 600–800 tysięcy euro. – Mogę powiedzieć, że honorarium wynosi dziesięć razy więcej niż najwyższe, jakie Albert otrzymał do tej pory – mówi Zbarski. – Ale przede wszystkim otwiera przed nami zupełnie nowe możliwości – dodaje.

Trzeba w to wierzyć, bo nawet szansa walki z ukraińskim bokserem o najcenniejszy pas w zawodowym boksie nie sprawiła, że zyskał szacunek w polskich mediach. Malkontenci twierdzą, że ta walka trafiła mu się jak ślepej kurze ziarno i prześcigają się w kreśleniu czarnych scenariuszy. – Nie podobają mi się wypowiedzi Kuleja o tym, jak to Albert się przewraca. Przecież Albert ma mocną szczękę, nie miał wiele tych knock-downów. Takie gadanie pewnie bierze się z tego, że jakiś pan pracuje dla stacji, która pokazuje innych bokserów i nie zawsze jest obiektywny – złości się Rylik.

– Ja jestem dumny z tego, że Albert będzie się bił o ten pas – wtóruje jej Jakimowicz. – Szanse są znikome, ale na pewno nie będzie blamażu ani żadnych dziwnych sytuacji. Albert to zbyt charakterny chłopak. Jednak nie spodziewajmy się zbyt wiele, bo u nas zawsze najpierw nadmiernie rozbudza się apetyty, po to tylko, żeby później tym mocniej kogoś opluć.

Robert Piątek
Tekst pochodzi z "Magazynu Sportowego", bezpłatnego dodatku do "Przeglądu Sportowego"

Re: Albert Sosnowski vs Vitali Klitschko !!

PostWysłany: 29 Maj 2010, o 13:31
przez Maciej0701
bedzie ciezko

Re: Albert Sosnowski vs Vitali Klitschko [Kliczko] !!

PostWysłany: 29 Maj 2010, o 18:31
przez Janosik
Powodzenia Albert !!

Re: Albert Sosnowski vs Vitali Klitschko [Kliczko] !!

PostWysłany: 29 Maj 2010, o 18:43
przez Dementor
Amerykanie wieszczą klęskę Sosnowskiego

obrazek
Kliknij obrazek, aby powiększyć

Już tylko godziny dzielą nas od pojedynku o mistrzostwo świata WBC kategorii ciężkiej pomiędzy broniącym tytułu Witalijem Kliczko i polskim pretendentem Albertem Sosnowskim. Im bliżej do walki, tym kursy u bukmacherów na wygraną "Smoka" rosną, a amerykańscy dziennikarze zajmujący się boksem są coraz bardziej szczerzy w ocenie szans 31-letniego pięściarza z Warszawy.

- Witalij go zniszczy. Albert w ostatnich dwóch latach bardzo się rozwinął, ale i tak dalej jest kilka poziomów niżej od Ukraińca. Myślę, że Sosnowski przetrwa kilka pierwszych rund, ale zbierze w trakcie nich takie lanie, że jego narożnik rzuci ręcznik z litości. Sosnowski może jednak łatwo wygrać inną rzecz - szacunek kibiców. Wystarczy, że chociaż spróbuje wygrać, nie tylko przetrwać jak ostatni rywal Kliczki Kevin Johnson. - twierdzi bardzo znany za Oceanem dziennikarz stacji ESPN Dan Rafael.

Podobne spojrzenie prezentuje dziennikarz witryny MaxBoxing oraz komentator gal bokserskich Steve Kim, który twierdzi, że podstawowym błędem Sosnowskiego było podpisanie kontraktu na tę walkę.

- Dobór rywala będzie bardzo zły w skutkach dla Sosnowskiego. On nie ma praktycznie żadnych szans, nie dlatego, że nie ma umiejętności, ale dlatego, że nie ma żadnego doświadczenia w walkach na najwyższym poziomie.

Sosnowski powinien pracować lewym prostym, przedzierać się do półdystansu i tam pracować nad osłabianiem Kliczki. Dużo łatwiej to powiedzieć niż wykonać, ale to jego jedyna nadzieja. Boks Kliczki nie wygląda płynnie, on w ringu przypomina czasami robota, ale jest przy tym bardzo skuteczny. Żeby go pokonać, trzeba rozmontować ten mechanizm, ale nie wierzę, że Sosnowskim będzie w stanie to zrobić. - mówi Kim.

Źródła: ringpolska.pl

Re: Albert Sosnowski vs Vitali Klitschko [Kliczko] !!

PostWysłany: 29 Maj 2010, o 22:12
przez Dementor
Macie tu walke Sosnowskiego na żywo http://yourtv.com.pl/player/index.php?id=polgol

Re: Albert Sosnowski vs Vitali Klitschko [Kliczko] !!

PostWysłany: 29 Maj 2010, o 22:52
przez Dementor
Niestety Albert Sosnowski przegrał w 10 rundzie przez nokaut.

Re: Albert Sosnowski vs Vitali Klitschko [Kliczko] !!

PostWysłany: 30 Maj 2010, o 09:55
przez Dementor
Kliczko - Sosnowski: heroiczne dziesięć rund Polaka, przegrał z honorem

obrazek
Kliknij obrazek, aby powiększyć

Albert Sosnowski przegrał z Ukraińcem Witalijem Kliczką w walce o pas mistrzowski wagi ciężkiej federacji WBC podczas gali bokserskiej w Veltins-Arena w niemieckim Gelsenkirchen. Polak imponował ambicją i wolą walki, nie wystraszył się ukraińskiego giganta. Ta porażka z pewnością Sosnowskiemu nie przyniosła ujmy.

Pierwszą rundę aktywniej rozpoczął Polak, który co rusz starał się skracać dystans i nurkować pod długimi rękami Kliczki zadając ciosy na korpus. Kliczko spokojnie trzymał dystans, lewą ręką zadawał proste ciosy przygotowując się do ciosu prawą. Sosnowski był dość nerwowy - wprawdzie zadawał sporo ciosów, ale niewiele z nich trafiało w cel.

W drugiej rundzie Ukrainiec ruszył do ataku. Polak ładnie balansował ciałem unikając ciosów Kliczki. Rywal Polaka cały czas czekał na decydujący cios z dość prowokacyjnie opuszczoną lewą ręką. Jednak kilka ciosów Ukraińca trafiło w cel, bowiem na twarzy Sosnowskiego widać już było ślady walki.

Trzecia runda wyglądała bardzo podobnie. Dużo niższy Sosnowski nie był za bardzo w stanie "dojść" dysponującego znacznie dłuższymi rękami Ukraińca. Jednak Polak odgryzał się jak mógł - kilka razy głowa Kliczki odskoczyła po precyzyjnych lewych prostych Sosnowskiego. Polak był znacznie szybszy, dobrze pracował na nogach. Wbrew przewidywaniom po trzech rundach Sosnowski nadal stał na nogach i nic nie zapowiadało, że to się szybko zmieni.

W czwartej rundzie Sosnowski sporo ryzykował - odsłonił się kilka razy zadając potężne sierpowe. Żaden z nich nie doszedł do celu. Jednak Ukrainiec nie wykorzystał nadarzających się okazji. Nie sposób było oprzeć się wrażeniu, że Kliczko czeka na jeden decydujący cios, który zakończy walkę.

W piątej rundzie było już mocno widać, że Sosnowski jest zmęczony. Coraz więcej ciosów Kliczki trafiało w twarz Polaka. Sosnowski bardzo dużo ruszał się w ringu w szybkim tempie, którego nie był w stanie utrzymać przez całą walkę.

Szóstą rundę Sosnowski przetrwał po prostu unikając ciosów Kliczki, który coraz mocniej go naciskał. Polak zadawał coraz mniej ciosów, skupiając się na utrzymaniu gardy i unikaniu potężnych prawych ciosów na podbródek. Kiedy zabrzmiał gong Ukrainiec stał jeszcze chwilę na środku ringu patrząc w oczy Polakowi. Tym razem Sosnowski nie spuścił wzroku.

W siódmej rundzie Sosnowski imponował ambicją. Bardzo zmęczony nie poddawał się i nie tylko skutecznie się bronił, ale oddawał ciosy ukraińskiemu gigantowi. Nie da się jednak zaprzeczyć, że kilka potężnych ciosów trafiło w twarz Polaka. Tym większa chwała naszego boksera, który nie cofał się przed Kliczką i rewanżował się w miarę możliwości.

W następnej rundzie Sosnowski nadal nie rezygnował. Jeden z mocnych ciosów Polaka doszedł do celu, jednak przewaga Ukraińca była niezaprzeczalna. Na każdy cios naszego reprezentanta Ukrainiec odpowiadał kilkoma potężnymi uderzeniami.

Dziewiąta runda mogła być ostatnia dla Sosnowskiego. W końcówce Polak przyjął kilka potężnych ciosów - gdyby nie gong walka zakończyłaby się nokautem. Jednak po zakończeniu rundy Sosnowski podniósł w górę prawą rękę pozdrawiając żywiołowo reagujących polskich kibiców.

W dziesiątej rundzie nastąpiło to, czego wszyscy się obawiali. Polak przyjął kilka potężnych ciosów i po jednym z nich osunął się do narożnika.

Porażka Polaka była bezdyskusyjna. Ale Sosnowski wstydu Polsce nie przyniósł - walczył niesamowicie ambitnie, a wolą walki mógłby obdarzyć kilku innych naszych pięściarzy.

Po zakończeniu walki kibice podziękowali Polakowi gorącymi brawami.
Źródła: MM

Re: Albert Sosnowski vs Vitali Klitschko [Kliczko] !!

PostWysłany: 30 Maj 2010, o 09:56
przez Dementor
"Sosnowski pokazał 110 procent możliwości"

obrazek
Kliknij obrazek, aby powiększyć

Dobrze, pomimo niekorzystnego ostatecznego rozstrzygnięcia walki, ocenił występ Alberta Sosnowskiego przeciwko czempionowi WBC wagi ciężkiej Witalijowi Kliczce czołowy polski ekspert pięściarski - Janusz Pindera.

- Albert w tym pojedynku pokazał serce, charakter i 110% swoich możliwości - skomentował 10-rundowy bój w Gelsenkirchen Pindera - Więcej nie był w stanie w tej walce zrobić: gabaryty, siła, umiejętności - wszystkie karty były w ręku Kliczki. To on kontrolował walkę.

- Nikt by nie miał pretensji, gdyby Polak przyklęknął na kolano i poddał się wcześniej. Tak znakomity pięściarz jak Rusłan Czagajew po pierwszym mocnym prawym Władimira Kliczki praktycznie już nie walczył…Jestem pełen podziwu dla Alberta za to, że bił się tak bohatersko z Kliczką. Nie mógł dzisiaj z nim wygrać, ale nikt z nim nie może wygrać. Będę z niecierpliwością czekał na kolejne walki Alberta - dodał Pindera.

Źródła: ringpolska.pl

Re: Albert Sosnowski vs Vitali Klitschko [Kliczko] !!

PostWysłany: 30 Maj 2010, o 09:57
przez Dementor
Kliczko: jesteś silny, mistrzostwo może być twoje

obrazek
Kliknij obrazek, aby powiększyć

Witalij Kliczko (40-2, 38 KO) wygrał każdą z dziesięciu rozegranych w Gelsenkirchen rund z Albertem Sosnowskim (45-3-1, 26 KO), ale po walce był pełen szacunku dla polskiego rywala. 31-letni pięściarz z Warszawy sam również czuł, że mimo porażki przez nokaut nie przyniósł wstydu swoim kibicom.

- To mogła być dobra walka gdybym wygrał (śmiech). Nacierałem do przodu, ale Kliczko nie dał się zepchnąć do defensywy. Zostałem pokonany, ale po twardej walce. Myślę, że pokazałem duszę wojownika i nie przyniosłem wstydu polskim kibicom. Jestem dumny ze swojej postawy - powiedział zaraz po zejściu z ringu Sosnowski.

- Jesteś silny, ale potrzebujesz doświadczenia. Jeśli go trochę zdobędziesz, to mistrzostwo świata może być twoje - komplementował z kolei Polaka Witalij Kliczko.

Dla Ukraińca był to piąty wygrany pojedynek po powrocie do boksu z trwającej blisko cztery lata sportowej emerytury. Dla Sosnowskiego - druga w karierze porażka przed czasem.

Źródła: ringpolska.pl