Strona 8 z 8

Początkujący

PostWysłany: 6 Październik 2011, o 20:14
przez Kwachu
Oliver - nie pomijam faktów tylko już nudzi mnie ta dyskusja, w której rozważania nad długością życia człowieka są temat skomplikowanym i do niczego nasz nie doprowadzą.
Dzisiejsza wiedza na temat żywienia człowieka jest większa od tej wiedzę a raczej jej braku jaką mieli pierwsi ludzie którzy jedli nie wybrzydzając aby przetrwać. Wiec jeśli chcemy prowadzić dyskusje to róbmy to na wiedzy dzisiejszej i dzisiejszych formach żywienia jakie podają nam naukowcy. :)

Co do tego od czego rośniemy to rośniemy od Kcal nie od białka, chyba że żywiąc się samym białkiem jesteś w stanie rosnąc to jesteś fenomenem genetycznym.A tak poważnie teraz to poczytajcie najpierw podstawy nauki o żywieniu ;)

Re: Początkujący

PostWysłany: 6 Październik 2011, o 20:31
przez Oliver
brednia na calego, kalorie to tylko miara energetyczna, a ta energia to nie "wartosc odzywcza" ktora
powoduje wzrost miesni tylko wartosc ktora pozwala nam na wykonywanie codziennych prac, w skrocie to jest "wartosc pracy"
mocno uogolniajac bo mozna to tez opisac po kolei mechanicznie
no ale Ty wiesz lepiej bo trzymasz sie wyimaginowanych teroii podrecznikowych, lub zle je interpretujesz,
ale to juz nie moja brozka rob tak dalej to dalej nie bedziesz mial osiagniec:) temat zamykam, potem przeniose posty
do dzialu Dieta i otworze na nowo
Pozdrawiam

Początkujący

PostWysłany: 6 Październik 2011, o 20:32
przez rafimoc
co znaczy poczytajcie??
Dobrze Kwachu wiec nawet pod wzgledem kalorycznosci (co jest nonsensem) weglowodany wypadaja slabiej od tluszczow i to 2-krotnie, zatem??
Poza tym nie wiem jak mozesz bazowac na tak przestarzalych informacjach jak bilans kaloryczny - kazdego dnia powinien byc rozny, taka jest prawda, ale dochodzimy do tego na zasadzie autoregulacji a nie sugerujac sie formulami z ksiazek, ktore w istocie maja racje, ale tylko w teorii, gdyz ksiazki glownie sluza do nauki teorii - punkt merytoryczny nic poza tym.

Przedstawie Ci sytuacje w ktorej sam dojdziesz do takiego wniosku: Chlopak wyliczyl swoj bilans kaloryczny na 3200, bo trenowal 3x w tygodniu i mial prace siedzaca...wraz z doplywem ciezarow, zauwazyl ze jednak ten bilans nie wystarcza mu by dalej mogl rozwijac swoja wage (tak wage, niekoniecznie mase miesniowa) wiec podbija do 4000kcal, malo tego nastepnie zmienil prace na fizyczna i teraz ma dylemat czy posilki w czasie przerw w pracy traktowac jako potreningowe, no przeciez podczas pracy te miesnie tez sie mecza....nagle zauwaza ze o ile przy 3200 latwo bylo mu to kontrolowac to przy podazy juz aktualnie 5000kcal jest mu bardzo ciezko, wpycha na siebie kolejne porcje tylko dlatego ze sugeruje sie durnym porzekadlami jak bilans kaloryczny...juz pisalem ze kaloria nie moze byc miarodajna w zadnym wypadku.