Poniedziałek (30 maja)
Się trochę rozpiszę, nie miejcie mi tego za złe. Dzisiaj był beznadziejny dzień, po sobotnim treningu odezwały się DOMS i o 5 miałem pobudkę z bólu, udało mi się znaleźć maść rozgrzewającą, ale nic nie pomogło, udało mi się przespać jeszcze 2 godzinki, po przebudzeniu szok nogi jak z waty, podnosząc się automatycznie przewracałem się na łóżko, gdy już udało mi się podnieść nie mogłem wyprostować nóg, ani nigdzie usiąść, 10 minut truchciku i wróciłem na śniadanie, a że dziś czworogłowe myśli miałem czarne, nawet przez chwilę myślałem o zrezygnowaniu z treningu, no coś strasznego
, ale się przemogłem, wziąłem BCAA, które dzisiaj doszło (15 g) i po dobrym obiadku poszedłem, pierwsze co to bieżnia 10 minut, od razu było trochę lepiej, ale nie podołałem dzisiejszemu wyzwaniu, przysiady były dla mnie katorgą, głowa bolała i chociaż mialem jeszcze siły to podświadomie miałem już dość, zrobiłem z wielkim trudem 8 serii po 10 powtórzeń (70 kg) tempo 4010, 45 sec. przerwy. I zrezygnowałem z ostatnich 2 serii bo już się podnieść nie mogłem po 8, w siódmej serii zrobiłem przerwę około 1:15, bo zaschło mi w gardle, po przysiadach miałem jeszcze zrobić prostowanie na maszynie, ale mimo, że wziąłem najmniejszy ciężar nie dałem rady zrobić tempem 4010 ani jednego powtórzenia, załamany tym faktem zrobiłem wspięcia z ciężarem 35 kg (tempo 3010, czas 30 sec) 10x10 i zakończyłem trening, po treningu (15 g BCAA). Obawiam się jutra. Na drugi trening dwugłowych 2 dni wcześniej niż czworogłowe się nie piszę.
Nagrałem filmik z przysiadów, ale muszę znaleźć program do zrzucenia na pc, bo aktualny mi coś nie działa,