Boszsz, to jeszcze nic, jak pójdziesz na studia (o ile będziesz chciał), a jeszcze na zaoczne, to dopiero zobaczysz co to nauka

W weekend dostajesz zadania (na zajęciach krótkie streszczenie, bo nie ma czasu), a cały tydzień robisz wszystko sam + do tego książki, kserówki i inne bzdety. Czasem ciężko ogarnąć. I jeszcze jak masz przedmioty, które w ogóle Cię nie interesują, to olaboga.
4-5h poświęcasz na naukę? Coś mi się wierzyć nie chce

Zależy jeszcze jak szybko się uczysz. No, nie ważne. Sęk w tym, co napisałam we wcześniejszych postach i tego się trzymam

Ze mnie się wszyscy nabijali i w ogóle, że się z motyką na słońce wybieram, bo nie lubiąc historii, zdawałam ją na maturze

Yeah! Ale ja zazwyczaj wszystko wbrew światu robię

I jeśli czuję, że będę dzięki czemuś szczęśliwsza, bardziej doświadczona (jakkolwiek to brzmi), to działam. Teraz też dążę do celu pewnego. Nie chcę później żałować, że mogłam coś zrobić, a tego nie zrobiłam, bo mi się nie chciało. Wiesz o co chodzi? Jak teraz zaprzepaścisz, bo Ci się nie chce, to potem różnie może być. A zaciskanie zębów czasem się przydaje